sobota, 26 marca 2011

Bułeczki gratis

Pamiętam moją pierwszą wizytę we włoskiej restauracji. Działo się to dość dawno u naszych zachodnich sąsiadów. Nie pamiętam co wtedy zamówiłem, ale zapamiętałem inny ważny szczegół, o którym chciałem Wam opowiedzieć. W restauracji byłem z moją siostrą i trójką naszych znajomych. Zamówiliśmy danie główne, kelnerka poinformowała o czasie oczekiwania po czym udała się na zaplecze. Po kilku minutach pojawiła się ponownie przy naszym stoliku z koszem bułeczek wyjętych prosto z pieca, do tego wszystkiego podała masło ziołowo-czosnkowe. Chyba się domyślacie jaka była nasza reakcja? Oczywiście wszyscy łapczywie rzuciliśmy się na owe bułeczki. Mimo, że był ich cały koszyk szybko się jednak skończyły. Po chwili pani kelnerka ponownie przyniosła nam pełen koszyk ciepłych bułeczek. Tym razem znikały w wolniejszym tempie. Gdy podano nam dania, które zamówiliśmy okazało się, że już nie jesteśmy głodni. Pamiętam dokładnie, że każdy z nas zostawił sporo ze swojej porcji. Nie można powiedzieć, że nam nie smakowało, wręcz przeciwnie było pyszne, ale wtedy stwierdziliśmy, że porcje są zdecydowanie za duże. Wszyscy byli bardzo zadowoleni i najedzeni do syta. Historia ta przypomniała mi się kilka lat później, kiedy będąc w restauracji ze swojskim jedzeniem, przed daniem głównym zaserwowano nam chleb ze smalcem i ogórkiem kiszonym. Jeżeli się jeszcze nie domyślacie po co to jest robione, spróbuję Wam to wyjaśnić. Wiadomo, że do restauracji idziemy po to żeby się najeść. Być może znajdą się tacy, którzy chodzą tam w innym celu, ale zasadniczo restauracja ma zaspokoić potrzeby żywieniowe swoich Klientów. Wyobrażacie sobie, że wydajecie sporą sumę pieniędzy w restauracji i wychodzicie nienajedzeni? Gdyby tak się stało, z pewnością nigdy byście nie wrócili do tego lokalu. Dlatego Ci właściciele restauracji, którzy doskonale zdają sobie sprawę z tego jaki biznes prowadzą, stosują zabiegi marketingowe podobne do tych, które opisałem. Klient z restauracji nie może wyjść głodny, dlatego na wstępie jest kuszony rozmaitymi przystawkami. Kto się nie skusi na świeże chrupiące pieczywo posmarowane masłem ziołowo-czosnkowym, albo na kromkę wiejskiego chleba ze smalcem, zagryzanego ogórkiem kiszonym? Ja nie znam takich osób. Osobiście uważam to za bardzo dobry pomysł, ponieważ każda ze stron odnosi korzyści. Klient jest zadowolony, ponieważ zaspokoił głód, w dodatku dostał coś za darmo, a to dodatkowo wpłynęło na jego pozytywne odczucia. Restaurator zarobił pieniądze i pozyskał nowego Klienta, który być może będzie jego stałym gościem, a jeszcze przyprowadzi ze sobą swoich znajomych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz